Jacek Górniak, lublinianin urodzony w 1967 roku. Kończył szkoły i uczelnię zupełnie nieprzydatne w dalszym życiu i karierze. Nie ma nic wspólnego ze sztuką przez duże S. Dotychczas tworzył do szuflady. Rysuje, usiłuje malować, ostatnio odkrył skórę jako wdzięczny materiał twórczy. Zaskakuje najbliższą rodzinę nowymi pomysłami i jest pewien podziwu dla jej cierpliwości i wsparcia. Zachęcony przez otoczenie do ujawnienia prezentuje skromną wystawę „Moje pasje”, na której przedstawia swoje dzieła będące efektem pilnej potrzeby tworzenia.
Tytułowe „pasje” oznaczają między innymi: rysunek satyryczny, najchętniej w formie komiksu, czy sporadyczne tworzenie na płótnie. Ostatnim odkryciem, które zawładnęło nim całkowicie jest praca w skórze, szeroko pojęte zdobnictwo w formie bransolet, naszyjników, sygnetów i wytłoczeń przy użyciu stempli.
Nie trzyma się zasad, omija utarte ścieżki. To, co robi wynika z odrobiny szaleństwa, które jest niezbędne do odbycia tej włóczęgi, zwanej „życiem”.
Nie ma pojęcia co zafascynuje go w najbliższym czasie, bo przecież wyobraźnia nie zna granic.
Mózg całej operacji. Jest niekompatybilny ze sprzętem komputerowym, dlatego potrzebuje reszty. Nikt nie wie, co siedzi w jego głowie, ale wszyscy boimy się zajrzeć. Najważniejsze, że robi to, co kocha i jest w tym genialny.